* * *
Ku pamięci
Anny Boleyn.
Winna.
Słowo krąży w mojej głowie, wciąż
i wciąż, nie chcąc się zatrzymać, stworzyć logicznego obrazu
rzeczywistości. To przecież niemożliwe. Niemożliwe. Jestem
królową. Jedyną Prawowitą Królową Anglii!
Czarownica.
Ja? Ja przecież nigdy... Henryku,
błagam! Wiesz, że zawsze byłam ci wierna! Że zawsze dbałam o
bogobojną atmosferę wśród mej służby! Jakże więc możesz
teraz słuchać tych łgarzy, tych zdrajców własnego kraju,
nazywających mnie wiedźmą, kochanicą diabła?! Błagam, spójrz
na mnie. Wyczytaj z mych oczu mą miłość i szczerość, i zniszcz
ten sąd! Oni nie mają prawa mnie osądzać! Proszę. Czemu nie
chcesz spojrzeć?
Winna.
Tak jestem winna! Winna tego, że Cię
pokochałam Henryku z Tudorów. Winna szaleństwa zakochanej kobiety,
niemogącej patrzeć na to, jak gzisz się z innymi. Jak się
poniżasz biegając za nimi jak hart za zającem, chociaż wcale nie
są tego warte. Nie Ciebie! Nie Anglii! Czyś oślepł? Te ich
sztuczne uśmiechy, słodkie chichoty i pokorne spuszczanie wzroku,
jakby były mniszkami, przeklętymi mniszkami, a nie dworkami
królowej! Ta wieczna gra kłamstw, półsłówek! Graliśmy w nią
razem, czemu więc udajesz, że nie znasz zasad? Czemu błądzić po
własnym dworze jak głupiec? Czemu, mój miły, czemu?
Ścięta.
Moja śmierć była lekka. Za to muszę ci podziękować, najmilszy. Choć bałeś się spojrzeć mi w oczy i nawet nie pojawiłeś przed szafotem to jednak zadbałeś, bym nie cierpiała. Wciąż mnie kochasz, wiesz to! I moja śmierć nie jest twoją winą, a tej ladacznicy, która teraz zasiądzie obok ciebie na tronie. Głupiutkiej, wypchanej ambicjami swojego rodu. Bo cóż sobą reprezentuje?! Nic! Rumiane policzki i słodziutki uśmiech nigdy nie zastąpią ci moich rad. Jeszcze to zrozumiesz.
Moja śmierć była lekka. Za to muszę ci podziękować, najmilszy. Choć bałeś się spojrzeć mi w oczy i nawet nie pojawiłeś przed szafotem to jednak zadbałeś, bym nie cierpiała. Wciąż mnie kochasz, wiesz to! I moja śmierć nie jest twoją winą, a tej ladacznicy, która teraz zasiądzie obok ciebie na tronie. Głupiutkiej, wypchanej ambicjami swojego rodu. Bo cóż sobą reprezentuje?! Nic! Rumiane policzki i słodziutki uśmiech nigdy nie zastąpią ci moich rad. Jeszcze to zrozumiesz.
Zdrajczyni.
Tak Henryku, dobrze słyszysz!
Zdradziła cię! Nie znalazła w sobie sił, aby z tobą zostać,
wybrała bezpieczne ramiona śmierci. Zawsze mówiłam, że była
słaba! Tak samo jak słaby okaże się wasz syn. Teraz nie widzisz
tego, na wpół oślepiony przez ambicję, na wpół przez łzy,
jednak kiedyś zrozumiesz, że twój syn jest Nikim. Nie będzie
królem, stać go będzie tylko na powolne umieranie w cieniu tronu.
Klnę się na swoje imię, Henryku! Ten chłopiec umrze, tak samo jak
córka Aragonki. A wtedy nasza córka otrzyma wreszcie to, co jej
się należy. I będzie największą z wielkich. Zobaczysz, Henryku,
obiecuję ci to.
Głupia.
Nie masz szczęścia, Henryku. Dopiero
co udało ci się usunąć z dworu niemiecką klacz, a już
poślubiłeś głupiutką kurtyzanę i wiedziesz ją na szafot. Czy
twoje poprzednie romanse niczego cię nie nauczyły? Współczuję
ci, ale jeszcze bardziej żal mi jej. Młodziutka, olśniona blaskiem
świecidełek, które jej prezentowałeś, splendorem dworu i swoich
nowych tytułów, miała prawo do błędu. Nawet takie bogactwo nie
zatrzyma dziecka przy starcu na długo. Nie oszukuj się, Henryku,
nie jesteś już złotym księciem Europy. Wyglądasz jak potwór,
jak potwór też kochasz. Może już nie umiesz kochać?
Wiem, że jej nie oszczędzisz. A powinieneś, bo drugi raz popełniasz ten sam błąd. Biedny szaleńcze, kiedy zrozumiesz, że przegrałeś swoje serce już dawno?
Wiem, że jej nie oszczędzisz. A powinieneś, bo drugi raz popełniasz ten sam błąd. Biedny szaleńcze, kiedy zrozumiesz, że przegrałeś swoje serce już dawno?
Kochana.
Jesteś coraz słabszy. Nie możesz
spać, nie możesz jeść. A ja czuwam przy twoim łożu, jakbym
wciąż była twoją żoną. Jakbym to ja, a nie Katarzyna Parr
opatrywała twoje ropiejące rany i radziła się medyków. Ale
dobrze. Niech ona się jeszcze przez chwilę tobą nacieszy. Dalej
przecież za tobą nie pójdzie, nawet nie będzie chciała.
Za to ja czekam. Oczekuję momentu, gdy twoje serce się zatrzyma, a powieki opadną. Gdy już nikt i nic nie będzie mogło przywrócić cię tamtemu światu, tamtym parszywym zdrajcom, którzy nas rozdzielili.
Wiesz o tym. Bo jako jedyny możesz mnie zobaczyć.
– An...Anna Bo...leyn – charczysz, a ja uśmiecham się z uczuciem. Niedługo znów będziesz mój. Tylko i wyłącznie mój. Tu nie ma miejsca ani dla Aragonki, ani dla mej słodziutkiej kuzynki, Katarzyny Howard. A już na pewno nie dla tej ladacznicy, marionetki Seymourów!
Mój.
Kładę palec na ustach i przybliżam się do twego łoża, dostojnie i z gracją. Tym razem to ja dominuję, to ja jestem panią życia i śmierci. Patrzysz na mnie, wprost na mnie. Nie zwracasz uwagi na pełne niepokoju pytania medyka i twojej ostatniej małżonki. Boisz się bo wiesz, że będziesz musiał błagać o wybaczenie. Ponieważ zrozumiałeś, że popełniłeś błąd.
Ponieważ mnie kochasz.
Za to ja czekam. Oczekuję momentu, gdy twoje serce się zatrzyma, a powieki opadną. Gdy już nikt i nic nie będzie mogło przywrócić cię tamtemu światu, tamtym parszywym zdrajcom, którzy nas rozdzielili.
Wiesz o tym. Bo jako jedyny możesz mnie zobaczyć.
– An...Anna Bo...leyn – charczysz, a ja uśmiecham się z uczuciem. Niedługo znów będziesz mój. Tylko i wyłącznie mój. Tu nie ma miejsca ani dla Aragonki, ani dla mej słodziutkiej kuzynki, Katarzyny Howard. A już na pewno nie dla tej ladacznicy, marionetki Seymourów!
Mój.
Kładę palec na ustach i przybliżam się do twego łoża, dostojnie i z gracją. Tym razem to ja dominuję, to ja jestem panią życia i śmierci. Patrzysz na mnie, wprost na mnie. Nie zwracasz uwagi na pełne niepokoju pytania medyka i twojej ostatniej małżonki. Boisz się bo wiesz, że będziesz musiał błagać o wybaczenie. Ponieważ zrozumiałeś, że popełniłeś błąd.
Ponieważ mnie kochasz.
Moja suknia jest biała, taka jak śnieg
zimą. Biel to w końcu kolor niewinności, a ja byłam niewinna. I
choć za życia nie cierpiałam tej barwy, teraz wydaje mi się
zbawcza, idealna. Pasuje do mnie i mojej prawdy, czyż nie? Tak samo
jak wisiorek w kształcie litery „B” przyozdobiony perłami
zawieszony na mojej szyi. Znak, że należę do Boleynów, że jestem
ich córką. Nieodrodną córką, czego nie może o sobie powiedzieć
Maria. Dlatego ją odesłałeś, nieprawdaż? Ponieważ była zbyt
głupia dla Ciebie, potrzebowałeś mnie, zawsze tylko mnie!
Patrz, bo oto jestem twą panią w
bieli. I tylko dla ciebie poluzowałam wstążki gorsetu. Tak jak
wtedy, tamtego lata, gdy Katarzyna umiera daleko od nas, a my
świętowaliśmy naszą miłość, młodość i wiarę. Prawdziwą
wiarę Anglii.
– An... – Powtórnie chcesz
wypowiedzieć moje imię, jednak kręcę głową. Milkniesz w jednej
chwili. Tak posłuszny! Zapomniałam już jak bardzo kochałam te
momenty mojego tryumfu. Ach, Henryku! Właśnie znów uczyniłeś
mnie szczęśliwą!
– Już dobrze, najmilszy –
szepczę, pochylając się nad tobą. Moje czarne włosy uwalniają
się spod czepca i falą opadają na poduszkę. – Nasze królestwo
już na nas czeka. Jerzy siodła konie.
Całuję cię gwałtownie, z pasją, bez jakichkolwiek zahamowań. Spijam krew z twoich warg. W ten jeden pocałunek przelewam całą swoją miłość, całą wierność! To wystarczy, abyś zapomniał o wszystkim, co nas podzieliło. Znów jesteśmy małżeństwem; czuję, że mnie pragniesz.
I dla tego pragnienia przekraczasz granicę.
Katarzyna zalewa się łzami, ale to już nie istotne. Przestała cię obchodzić. Jesteś Mój, tylko Mój! A wiesz dlaczego, Henryku z Tudorów, królu królów, głowo Kościoła Anglii?
Całuję cię gwałtownie, z pasją, bez jakichkolwiek zahamowań. Spijam krew z twoich warg. W ten jeden pocałunek przelewam całą swoją miłość, całą wierność! To wystarczy, abyś zapomniał o wszystkim, co nas podzieliło. Znów jesteśmy małżeństwem; czuję, że mnie pragniesz.
I dla tego pragnienia przekraczasz granicę.
Katarzyna zalewa się łzami, ale to już nie istotne. Przestała cię obchodzić. Jesteś Mój, tylko Mój! A wiesz dlaczego, Henryku z Tudorów, królu królów, głowo Kościoła Anglii?
Ponieważ
umarłeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz